Agresja rodzi agresję – czy klaps to nic takiego?

Ostatnio z zaprzyjaźnionymi mamami podczas popołudniowego ucztowania przy grillu poruszyłyśmy temat klapsów. Czy niewinne uderzenie faktycznie nie jest złem? Co zrobić kiedy puszczają nam emocje a ręka sama wędruje ku maluchowi?

Jak pisałam ostatnio matką idealną nie jestem. I przyznaje się bez owijania w bawełnę, że zdarzyło mi się dać klapsa córce. Zabolało strasznie. Ale chyba nawet nie ją a mnie bardziej. Wyrzuty sumienia jakie mnie dopadły były gorsze od zdenerwowania w chwili uderzenia. Strach w jej oczach prześladuje mnie do dzisiaj. Płakałam razem z nią, z bezsilności…

Jestem przeciwna wymierzaniu kar cielesnych. To boli. Kiedy teraz córka wyprowadza mnie z równowagi i mam ochotę ulżyć mojej złości – momentalnie zaczynam się zastanawiać czy faktycznie rozsypany na podłodze cukier jest powodem do przemocy? Mimo, że już kilka razy przypominałam Małej, żeby nie bawiła się cukiernicą? Myślę, że nie.

Postawmy się w podobnej sytuacji z dorosłym. Czy jeśli osoba dorosła wkurzy nas na maksa też podnosimy na nią rękę i dajemy klapsa? NIE. A dlaczego? Bo osoba dorosła nam odda. Dziecko obronić się nie potrafi….

Nie potrafi się bronić, ale obserwuje. Widzi jak rozwiązywane są problemy i samo po jakimś czasie w ten sposób próbuje wyładować swoją złość.

Dlaczego dzieci biją? Bo uczą się tego od rodziców, dziadków lub rówieśników. Najważniejszym jednak wzorcem dla dziecka jest rodzic. To on od pierwszych chwil życia uczy go zachowań, które w przyszłości będzie powielał. Dając klapsy naszym dzieciom po jakimś czasie możemy spodziewać się takiej samej informacji zwrotnej w stosunku do nas, rodzeństwa, kolegi z przedszkola/szkoły czy kuzynostwa.

Kiedy nie byłam jeszcze mamą uważałam, że klaps to nic takiego i że czasem nie idzie inaczej wyegzekwować pożądanych zachowań u dziecka. Myliłam się szczególnie w kwestii odczuwania tego klapsa. Nie myślałam, że sprawienie bólu własnemu dziecku będzie mnie tyle kosztowało. Psychicznie.

 

KLAPS NIE JEST ROZWIĄZANIEM PROBLEMU.

KLAPS PROBLEM TWORZY.

Jeden komentarz nt. „Agresja rodzi agresję – czy klaps to nic takiego?

  1. Klapsy to temat „tabu”, przez większość niestety nie traktowane jako objaw przemocy. Sama na klapsach wyrosłam (nie nie bito mnie przesadnie, ale dostałam kilka razy w tyłek od matki. Pamiętam wciąż ile wtedy mnie to kosztowało i jak się czułam, choć za darmo „nie oberwałam”). Swoich smyków klapsami „nie częstuję”. Staram się tłumaczyć, tłumaczyć, raz jeszcze tłumaczyć – to trudne, czasami nawet bardzo…, ale się staram… Spędzam z maluchami 24 h/ dobę i przyznam szczerze, że coraz częściej zdarza mi się być tą intensywnością po prostu zmęczoną… Zdarzyło mi się więc kilka razy podnieść głos – reakcja maluchów… jakby zobaczyły przed sobą potwora rozmiarów co najmniej godżilli… Nie wyobrażam sobie co by było, gdybym miała dać któremuś po tyłku. Mój podniesiony głos przeżyłam podobnie jak Ty swoje uniesienie… Podobnie jak Ty uważam też, że przemoc (pod wszelkimi postaciami) rodzi przemoc. Poza moimi tłumaczeniami staram się także maluchy uczyć wyładowywania swoich emocji w sposób „nazwijmy go” dozwolony… P.S. Nadmienię jeszcze, że absolutnie nie piszę o wychowaniu tzw. bezstresowym. Moje smyki znają zasady, które w naszym domu obowiązują wszystkich i razem staramy się ich dochowywać. Pozdrawiam

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

*

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>