Smoczek – wróg czy przyjaciel dziecka?

Będąc jeszcze w ciąży obiecywałam sobie, że moja córeczka nie dostanie ode mnie smoczka uspokajającego. Wpływ na taką decyzję miała moja mama, która od zawsze powtarzała, że smoczek to zło i że bez tego sprzętu wychowała trójkę swoich dzieci. Macierzyństwo jednak sprawiło, że sama chciałam podjąć decyzje o tym co będzie dobre dla mojego dziecka.

Moje poglądy zweryfikowały upływające tygodnie w towarzystwie Maluszka. Mimo, że chciałam chronić córeczkę przed zgubnym działaniem smoczka, przed porodem zakupiłam jeden na tzw. „w razie czego”. Pierwsze dwa tygodnie z noworodkiem okazały się sielanką niezmąconą płaczem. Sara zasypiała bez problemu, nic jej nie dolegało a jej spokojne usposobienie pozwoliło mi regenerować siły. Z biegiem czasu wyciszenie się sprawiało Małej coraz więcej trudności. Kręciła się, szukała swoimi małymi usteczkami czegoś do ssania. Co rusz w buźce lądowały piąstki. Na początku myślałam, że to głód.

Przystawiałam ją wiec do piersi. Szybko jednak okazało się, że to tylko pogorszyło sprawę, bo córcia przejadała się i zaczęła ulewać ogromne ilości mleka. Wtedy skapitulowałam i dałam jej smoczek. Zdziwiona przez pierwsze dwa dni nie bardzo wiedziała co z tym robić, ale jak tylko załapała, smoczek pozwolił jej zaspokoić odruch ssania.

Odruch ssania u dziecka wykształca się już w czasie życia płodowego. To dzięki niemu Maluszek może zaspokoić głód. Noworodek ssie jednak nie tylko w momencie gdy jest głodny. Początkowo w buźce Maleństwa lądują piąstki, kocyk, pieluszka tetrowa a więc wszystko co może znaleźć się pod ręką.

Odruch jest też ważny nie tylko po to by zaspokoić głód, ale również później do sprawnego uczenia się mowy.

Zanika on około 3-4 miesiąca życia dziecka.

Chciałabym jednak zaznaczyć, że Sara w żadnym wypadku nie dostawała smoczka bo np. płakała. Od samego początku nie potrafiłam zrozumieć rodziców którzy „korkowali” swoje dzieci tylko po to by mieć chwilę spokoju. Sara smoczek miała tylko do zasypiania. Potem sama go wypluwała.

Ze smoczka chcieliśmy zrezygnować po paru miesiącach, okazał się on jednak bardzo pomocny przy ząbkowaniu. Sara nie raz nie potrafiła zasnąć przez swędzące i bolące dziąsełka. Próbowaliśmy stosować żele, gryzaki itp, ale to nie pomagało. Największe ukojenie dawał jej smoczek schłodzony przez chwilę w lodówce.

Krąży wiele opinii na temat tego jaką krzywdę może smoczek wyrządzić dziecku: wady zgryzu, podniebienia, wady wymowy.

Zgadzam się, że smoczek stosowany u dziecka bardzo często i z przyzwyczajenia może wyrządzić krzywdę, dlatego moim zdaniem trzeba zachować zdrowy rozsądek i nie popadać w skrajności. W odpowiednim czasie smoczek trzeba usunąć z życia dziecka. U nas odbyło się to bez żadnych problemów około 16 miesiąca życia.

O metodach na odsmoczkowanie dziecka można przeczytać tutaj.

Kategorie: Porady. Tagi: , , , , . Autor: Marika Kaczmarek. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

O Marika Kaczmarek

Jestem położną z kilkuletnim stażem pracy. Ukończyłam Wyższe Studia Magisterskie na Wydziale Nauk o Zdrowiu Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu o kierunku Położnictwo. Doświadczenie zawodowe zdobywam głównie podczas pracy w Ginekologiczno-Położniczym Szpitalu Klinicznym w Poznaniu. Prywatnie jestem mamą 3-letniej Sary i 7-miesięcznego Arturka. Czas spędzony z dziećmi uważam za wyczerpujący aczkolwiek bardzo radosny i pełen wrażeń czas :) Staram się by dzieciństwo moich maluchów obfitowało w ogrom miłości i dobrą zabawę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

*

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>