Do niedawna pokutowało stwierdzenie, że wspólne spanie z dziećmi przynosi wiele szkód i problemów dla obojga stron. Jest złem samo w sobie, na które rodzic nie powinien sobie pozwolić. Czego większość z nas, dorosłych jest tego żywym dowodem. Nasze pokolenie wyrastało na tzw. ,,zimnym chowie”. Osobne łóżka oddzielały terytoria rodziców od dzieci.
Obecnie co raz częściej mówi się o tzw. rodzicielstwie bliskości – opartym na przywiązaniu, w którym jednym z założeń jest właśnie wspólne spanie rodziców z dziećmi. Zwolennicy tej teorii głoszą, że należy zaufać naszym dzieciom i wsłuchać się w potrzeby jakie sygnalizują. W ten sposób rodzic najlepiej wspiera rozwój swoich pociech.
Od lat różni specjaliści sprzeczają się w swoich opiniach, dociekają które z tych rozwiązań jest lepsze dla rozwoju dziecka, funkcjonowania pozostałych członków rodziny, itp. Zdania są podzielone.
Nie tak dawno, jak kilka tygodni temu, w jednym z porannych programów śniadaniowych był właśnie poruszany ten temat. Pani psycholog, która brała udział w wywiadzie powiedziała bardzo mądre słowa, które chciałabym tu przytoczyć: ,,Istnieją pewne tematy, które powinny być dalekie od opinii specjalistów, do takich należy miedzy innymi spór odnośnie wspólnego spania dzieci z rodzicami…”.Jak wszystko co istnieje na tej ziemi ma ono wady i zalety. Każde dziecko jest inne, ma różne potrzeby. Są dzieci, które od urodzenia przesypiają całe noce a są też i takie, które potrafią budzić się nawet co godzinę na karmienie. Bardzo często karmienie naturalne bywa powodem dla którego pociechy lądują w łóżku rodziców. Nieprzespanie kilku nocek, jest owszem do przeżycia ale na dłuższą metę potrafi wykończyć nawet najtwardszych zawodników. Tym bardziej, że mamy nie mają okazji na odespanie tzw.zerwanej nocki w ciągu dnia (nie muszę tu chyba wymieniać całej listy rzeczy do ogarnięcia, począwszy od ugotowania obiadu mężowi). W tej sytuacji spanie z dzieckiem w jednym łóżku jest wybawieniem i wygodą. Nie próbujmy porównywać współczesnych mam do tych sprzed kilkudziesięciu lat. Proszę nie zapominać, że większość z nas jest czynna zawodowo, ma swoje ambicje, pasje i hobby, którym poświęca czas. Współczesne kobiety nie zajmują się już jedynie prowadzeniem domu i wychowywaniem dzieci (choć nadal większość z tych obowiązków przypada nam). A snu potrzebują dokładnie tyle samo, co każdy przeciętny mężczyzna. Świat jest inny, szybszy, bardziej zakręcony. Dla niektórych rodziców, spanie z dziećmi jest również formą wspólnego spędzania czasu. Rodzic, który późno wraca z pracy, po całym dniu nieobecności, marzy żeby zasnąć u boku swojego maleństwa. Żyjemy w takich realiach.
Przeciwnicy dzielenia wspólnego łoża z dzieckiem, za najważniejszy argument podają zaburzenie życia seksualnego rodziców. Seks z maluchem w jednym łóżku nie jest możliwy a tym bardziej wskazany. Tatusiowie odrzuceni, niejednokrotnie lądują w pokoju gościnnym, a ich miejsce zastępuje nowy członek rodziny. Myślę, że w tej kwestii partnerzy są w stanie znaleźć rozwiązanie. Pytanie tylko czy problem nie tkwi w czymś głębiej?
Jakkolwiek decyzja o tym ,czy spać razem z dzieckiem, należy tylko i wyłącznie do jego rodziców. I to oni będą ponosić tego konsekwencje.
Drogie mamy jeśli targają wami uczucia czy wspólne spanie z dzieckiem jest dobre czy może wyrządza mu mnóstwo zła, musicie wiedzieć, że nie jesteście w tym temacie odosobnione. Większość pacjentek ( myślę że 90% ), które spotykam na co dzień w mojej pracy, śpi z maluszkami…o czym nie wszystkie otwarcie mówią, no może z wyjątkiem zaufanej położnej a jeśli mówią to bardzo często w poczuciu winy. Myślę, ze zupełnie niepotrzebnie. Dzieci lubią spać z rodzicami. Nie ma się co dziwić, spanie z kimś jest przyjemne.
Na koniec chciałabym również przytoczyć słowa zupełnie prywatnej, bliskiej mi osobie: ,,Żebyśmy mieli tylko takie problemy z dziećmi…”.
Karmię w nocy co 2 godziny, ale Dzidzia śpi u siebie w łóżeczku, które jest obok łóżka mojego i męża. Raptem przez 2 noce spała ze mną i z mężem, ale żadne z nas (oprócz dziecka) się nie wysypiało – obydwoje spaliśmy „na sztywno” bojąc się poruszyć, zmienić pozycję w obawie przed zrobieniem krzywdy maleństwu. Dzidzia ma 10 tygodni obecnie, bez większych problemów szybko zasypia po nocnym karmieniu i daje się odłożyć do swojego łóżeczka po tym, jak nauczyłam się karmić po ciemku. W naszym przypadku spanie z dzieckiem się nie sprawdziło, ale jest to tak indywidualna sprawa, że każdy musi sam przetestować. Pozdrawiam!
Ja przyznaję, że z dziećmi śpimy w jednym łóżku
Najpierw spała z nami córeczka. Teraz już od ponad roku śpi u siebie w pokoju i sama do tego „dojrzała”. Nic na siłę. Synek ma obecnie 8 miesięcy i tez śpi z nami
Uwielbiam jego ciepło, zapach i te małe łapki, które chwytają mnie za szyję…..Ja i mąż jesteśmy szczęśliwi kiedy rano budzi nas z promiennym uśmiechem na twarzy a on czuje się bezpieczny i kochany.
A seks? Powiem tak…mało w domu innych miejsc? Może czas wyjść spod kołdry?